W tym roku musiałem przyjąć do wiadomości, że prawdziwego urlopu nie będzie. Nie godząc się na to, spontanicznie w końcu sierpnia wyruszyliśmy ( ja i Kaśka ) w góry Rumunii. Plan zakładał szybkie ( trzy dni ) przejście granią Alp Rodniańskich z ultralekkim bagażem. Plan zweryfikowała pogoda, deszcz padał intensywnie przez cały czas, a widoczność w górach sięgała kilkudziesięciu metrów. Początkowo wycofaliśmy się z gór do cywilizacji do Klużu (Cluj – Napoca), aby po poprawie pogody jeszcze raz spróbować zaatakować grań. Deszcz jednak nie ustępował. Miasta również nie udało się zwiedzać normalnie, gdyż deszcz zamieniał się w ulewę. Zdecydowaliśmy zjechać na południe kraju w ciągle optymistycznym natroju i myślą, że tam musi być lepiej. Otóż nie musi. Poprawa była taka, że deszcz nie padał, gdy wychodziliśmy w trasę. Potem lało jak wcześniej . Trafiliśmy w góry Apusenii tzw. Karpaty Zachodniorumuńskie, w krasowy rejon Padis. Udało nam się zwiedzić Cetatile Ponorului, małą doline (lub duży kocioł) krasowy z najwyższym w Europie portalem jaskiniowym o wysokości 74 m oraz jaskinie Groappa de la Barsa. Widoki zaskakujące, trudności również . Słońce powitaliśmy ostatniego dnia w podróż powrotnej do Olsztyna, z przerwą w Tokaju i wypadem w Bieszczady.
Kawa nieodłącznie towarzyszyła nam w drodze ( Tokaj, Węgry)
Widok na grań Alp Rodniańskich – Rumunia.
Alpy Rodniańskie wzdłuż pagórka prowadzi droga na szczyt, 4 lata temu dojechaliśmy tam Patrolem.
Cerkiew na przełęczy Prislop.
Najbardziej drakulski budynek jest na pierwszej przełęczy, potem już ich nie znaleźliśmy.
Małe miasteczka w górach witały nas ogromnymi korkami, mieliśmy nadzieję, że bedziemy się szybko przemieszczać, ale każda miejscowość to 40 min wolnej jazdy.
Zaprzęgi konne to najciekawsza niespodzianka na rumuńskich drogach, kolejna to szarżujący kierowcy.
Kluż, Pomnk Króla Macieja i Fara św. Michała.
Zwiedzamy.
W drodze do Padis.
Główne drogi są remontowane z pieniędzy Unii Europejskiej.
Focus dzielnie parł do przodu również po górskich drogach.
Nasza sypialnia, do perfekcji opanowaliśmy pakowanie i wybór potrzebnego sprzętu.
Mimo że bardzo się staraliśmy dnia zawsze nam brakowało – nocne gotowanie.
Pierwszy widok na Góry Apusenii o poranku.
Krowy i owce pasą się w krasowej dolinie, strumień niknie (w głebi zdjęcia) pod ziemią .
Przy szlaku – dbania o środowisko Rumuni dopiero się uczą.
Góry zaskoczyły Nas stromymi zejściami, zastanawialiśmy się jak trudna będzie wiec droga powrotna.
Przy dojściu do Cetatile Ponorului zaczęły się drabiny i łańcuchy.
Cetatile Ponorului , najwyższy portal jaskiniowy 74 m.
Cetatile Ponorului od środka.
Na dnie Cetatile Ponorului.
Widok ze skraju doliny, w dole pod nami jest portal jaskiniowy Cetatile Ponorului.
Sciana wapienna koło Cetatile Ponorului.
Pole biwakowe w górach Apusenii było pełne turystów.
Obiad po zejściu z gór.
Dzień drugi w górach Apusenii, zwiedzamy kilka dzikich jaskiń i żałujemy, że nie mamy sprzętu speleo, bo korytarze kończyły się pięknymi studniami.
Odpoczynek po wyjściu na powierzchnię.
Droga do domy – Oradea.
Tokaj , Węgry.
Bieszczady – odpoczynek na Małej Rawce.
Widok na Rawkę.
Zdjęcia wykonali: Kaśka i Przemek
i gratis :) Film pt. “My na Rawkach”